Mikołaj, nasz syn skończył 5 lat .
W grudniu 2018 r. Mikołaj zachorował
na siatkówczaka -złośliwy nowotwór oka.
Niestety leczenie w Polsce w głównej
mierze opierało się na podaniu chemii ogólnej
z założeniem usunięcia oczka. Znaleźliśmy
jednak inna metodę tzw. chemię dotętniczą
stosowaną w Nowym Jorku, która jest
o wiele skuteczniejsza i mniej obciąża organizm dziecka.
A najważniejsze jest to, że zakłada
zachowanie oczka i widzenia.
Leczenie trwa już ponad 2 lata.
Kiedy robiliśmy pierwszą zbiórkę mieliśmy nadzieję,
że uzbierana kwota wystarczy na
kilka lat. Niestety jest inaczej; nowotwór w oczku Mikołajka okazał się bardzo
złośliwy. Pierwszy wpłacony do szpitala depozyt (ok. 700 tyś. zł.)z powodu
ciągłych wznów i różnych zabiegów skończył się już po 14
miesiącach.
Musieliśmy wpłacić kolejny
depozyt. Koszty niestety ciągle rosną , nie mogliśmy przewidzieć
wydatków, które musimy ponosić w związku z pandemią.
Testy na Covid, które robi szpital,
to koszt 700 USD. Każdorazowo test musi przejść Mikołaj jak i jego opiekun. Bez
tego szpital nie zrobi badania oczka Mikołaja i nie będzie możliwe dalsze
leczenie. Dodatkowo według nowych wytycznych przed wylotem do USA musimy robić
testy tu w Polsce, żebyśmy mogli w ogóle wejść na pokład samolotu. Koszt to ok
360 zł za osobę. Nie można tego pominąć. Wzrosły też ceny biletów lotniczych i
wszystkiego
co łączy się z pobytem w Nowym
Jorku. Dopóki nowotwór nie odpuści nasze wizyty muszą być na tyle częste, aby
lekarze mogli szybko zareagować w razie wystąpienia wznowy i tym samym uniknąć
ryzyka przerzutów do innych organów. Nie wiemy kiedy nowotwór zacznie
odpuszczać, wiemy za to,że przed nami wiele lat niepewności i tyle samo lat
leczenia, i kontroli w Nowym Jorku.
A co za tym idzie ciągły strach, czy
w pewnym momencie będzie nas stać na dalsze leczenie.
Walczymy o życie syna i jesteśmy wdzięczni, że dzięki wszystkim osobom nas wspierającym możemy tę walkę kontynuować.
Rodzice Mikołaja